Kilka słów o tym, dlaczego chustoświrki się rozbierają.
Na czym polega strip pewnie większość z Was już wie. Zamawiamy chustę, czekamy na kuriera. Gdy tylko na trackingu pojawia się wiadomość, że paczka jest w doręczeniu radośnie wrzucamy post na grupę chustową otagowany zazwyczaj #strip. Wołamy wszystkie znajome świrki i zapraszamy również te nieznajome 😉 Często do postu dodajemy zdjęcie wpół gołego faceta, bądź rebus który pozwoli innym Świrkom zgadnąć co jest w paczce. Dostajemy przesyłkę od kuriera i otwierając ją robimy zdjęcia, po każdej zrzuconej warstwie. Taka fotorelacja w czasie bieżącym. Po co i dlaczego zapytacie? Już wyjaśniam.
Od chustoemerytek, które często pieszczotliwie określają siebie mianem chustopróchna wiem, że kiedyś chusty nie były tak popularne. O zagranicznych markach można było marzyć, każdy chustowy zakup był wielkim wydarzeniem.
Teraz producenci zalewają nas co rusz nowymi wypustami, chusty niegdyś nie do zdobycia teraz bywają na wyciągnięcie ręki. Jasne, że nadal są chusty których zdobyć nie można, niektóre mamy na swoje DISO polują nawet dwa lata, ale nie o tym teraz i nie tu 😉 Cofnijmy się do czasów, kiedy chusty nie były tak popularne, kiedy o Artipoppe można było marzyć, kiedy zagraniczne chusty były nie do zdobycia. Zdarzyło się czasem że jakaś mama tego AP zdobyła, no grzechem było się nie pochwalić tak niszową szmatą. Te parę lat wstecz stripy budziły dużo większe emocje niż dziś. Chustomatki naprawdę były ciekawe “co ona tam upolowała”. Dlaczego? Tak jak już wspominałam niektóre były baaaardzo trudne do zdobycia, dlatego paczce towarzyszyły takie emocje! Jaka ona jest? Czy rzeczywiście taka piękna? No pokaż ją nam! 🙂 świrki ustawiały się w ogromnych kolejkach żeby zdobyć chusty, dlatego strip był czymś absolutnie wyjątkowym! No trzeba było się “rozebrać” publicznie !
A teraz? Teraz jak już pisałam mamy ogromny wybór, chusty zalewają nas z każdej strony. Stripy nadal funkcjonują i towarzyszą im emocje, jednak trochę inne.
Obecnie to bardziej współtowarzyszenie w radości ze zdobycia ukochanej szmaty. Mimo, że stripy nabrały innego znaczenia niż parę lat temu, to nadal są przyjemną tradycją chustoświata. No przyznajcie same, która od czasu do czasu nie lubi się rozebrać publicznie? 😉