Zdarzyło wam się czytać ogłoszenie sprzedaży chusty gdzie właścicielka już na początku pisze, że może się wycofać? A może natknęliście się na żółciótkie i słodkie kurczaczki przy wypisanym wielkimi literami sloganie CZIKEN FAKTOR ?
Na początku mojej chusto-przygody zastanawiałam się o co chodzi tym kobietom, w końcu chce sprzedać tę szmatę czy nie ? Chusto-sprzedaże rządzą się jednak swoimi prawami. Ogłoszenie może wisieć dwa miesiące a kiedy w końcu znajdzie się kupiec – właścicielka rezygnuje. Znacie to z autopsji ?
Ja znam, bo niektóre chusty to dla mnie coś więcej niż rzecz użytkowa. Patrzę na taką złożoną pięknotę, która wiernie leży w stosie i widzę nasze wspólne wspomnienia… Jest jak przyjaciółka, w końcu była z nami w tylu miejscach… No i co z tego, że leży nie używana już któryś miesiąc, skoro mam do niej taki sentyment. Powinnam chyba odwdzięczyć się za to, że pozwoliła nam nie zwariować kiedy mała Zu przechodziła swoją pierwszą chorobę. Zasługuje na szacunek a ta obawa, że trafi w niewłaściwe ręce, że ktoś ją dalej sprzeda, że będzie skakać z rąk do rąk a na koniec skończy pocięta na skrawki…. brrr no, serce mi się kraja na samą myśl.
Droga Świrko, po co w takim razie wrzucasz ją na sprzedażową ?
Powodów jest wiele. Czasem chwilowe zaćmienie umysłu – w końcu jesteśmy tylko kobietami. Innym razem prawdziwa potrzeba załatania dziury w budżecie domowym. Nieraz ulegamy presji otoczenia, wiecie, mąż krzywo spojrzy, bo coś co nazywasz “stosikiem” już dawno przestało mieścić się w szafce…
Jeśli jakieś złe moce sprawiają, że musisz wystawić chustę którą kochasz miłością wielką – lepiej uprzedź od razu, że już na samą myśl o sprzedaży trzęsiesz się jak kurczaczek.
A jeśli jakieś chciejstwo ucieknie Ci sprzed nosa, bo sprzedająca nie będzie chciała się rozstać – nie bądź zła. Pomyśl, że ta chusta na pewno ma szczęśliwy i kochający dom 😉