Miłość, ślub, dwie kreski na teście i… strata. Nie brzmi jak bajka? Niestety w niektórych bajkach na HAPPY END trzeba czekać, a droga do ‘żyli długo i szczęśliwie’ jest trudna i wyboista. W niektórych domach zdjęcia USG w ramce nie zastępują kolejne zdjęcia rosnącego bobasa, a nieużywane maleńkie buciki stoją na półce, jako pamiątka. Na szczęście po każdej, nawet najdłuższej burzy wychodzi słońce, a wtedy pojawia się tęcza – symbol wszystkich dzieci urodzonych po wcześniejszej stracie. Dokładnie dziś, 15. października obchodzimy Dzień Dziecka Utraconego. Data ta jest nieprzypadkowa i bardzo symboliczna – tyle umownie trwa ciąża, licząc od 1. stycznia.
Rok temu, miałam zaszczyt uczestniczyć w przepięknym projekcie firmy LennyLamb.
10 kobiet (w tym ja), za pośrednictwem LennyLamb, podzieliło się ze światem swoimi doświadczeniami. Zdecydowałam się na udział w tym projekcie, a dziś przypominam go, ponieważ wierzę, że nasze historie będą choć troszkę wsparciem dla wszystkich rodziców, dla których burza wciąż trwa i pomogą im przetrwać najgorszy czas, ze świadomością, że nie są sami i pozwolą z nadzieją wypatrywać ich własnej tęczy.
10 kobiet (w tym ja), za pośrednictwem LennyLamb, podzieliło się ze światem swoimi doświadczeniami. Zdecydowałam się na udział w tym projekcie, a dziś przypominam go, ponieważ wierzę, że nasze historie będą choć troszkę wsparciem dla wszystkich rodziców, dla których burza wciąż trwa i pomogą im przetrwać najgorszy czas, ze świadomością, że nie są sami i pozwolą z nadzieją wypatrywać ich własnej tęczy.
Całą naszą historię możecie przeczytać tutaj: Tęczowe Dziecko – historia Oli Pawlisiak
Zdjęcia: Anna Krawczyńska Fotografia
Chusta: Lenny Lamb – Tęczowe Dziecko
(kliknij w zdjęcie, aby powiększyć)