Zrozumieć Chustoświrkę…

O co chodzi z tymi Szmatami ?
Tak naprawdę, któż to wie…? Kobiety noszące w chuście dzielą się, w podstawowym różnicowaniu, na te, dla których motanie to tylko sposób przemieszczania się z dzieckiem i wolne ręce w wyjątkowych, sporadycznych sytuacjach; te, którym pierwszy Pasiak wystarcza na cały okres chustonoszenia i takie, które z pierwszym dotknięciem chusty, pierwszym motaniem, przepadają bez reszty w tym Szmacianym Świecie…
Na to, czy pokochasz się z Chustami, wpływa bardzo wiele czynników. To, jakimi wartościami kierujesz się w swoim macierzyństwie, szeroko pojęte rodzicielstwo bliskości, empatia, ale przede wszystkim twoje własne potrzeby i uwarunkowania połączone z poczuciem estetyki. Może też po prostu chęć posiadania i dreszczyk emocji towarzyszący gonieniu Króliczka!
Często reakcja otoczenia, które nie zna Chust, zupełnie nic nie wie o wpływie tego rodzaju praktyk na dziecko, swoim sceptyzmem zabija dobre chęci wielu Mam… Tak, jasne, zdarza się, że czuję się jak kosmita, dziwoląg i odmieniec z kaktusem na czole, pięcioma rękami, a czasem nawet z ogonem, gdy pojadę do jakiejś mniejszej miejscowości. I owszem, bolą mnie negatywne komentarze. I co z tego? Przynajmniej mają o czym plotkować przez najbliższy tydzień! Ale częściej bywam po prostu dumna!
Wpływ może też mieć to, od jakiej chusty zaczniemy. Jesli będzie to na przykład tak zwana Pościelówa lub niewspółpracujący z noworodkiem Szmatan, skutecznie może to ostudzić nasz zapał. Brak wsparcia doradcy, czy grupy chustowej w okolicy też raczej nie pomaga…
Ale nie ma rzeczy niemożliwych dla Matki! Kto jak nie my?!
Z pewnością każda z Nas mogłaby wymienić swoje własne czynniki, które miały wpływ na to, czy pojawiła się wielka miłość czy wielka niechęć. Tak wiele historii, jak wiele Matek na świecie.
Kocham to! Kocham tulić moje dzieci! To jak się przy mnie uspokajają, zasypiają zamotane… Kocham! Kocham te szmaty! Piękne, wzorzyste, miękkie, wdzięczne, kojące, działające przeciwbólowo, przeciwgorączkowo, będące remedium na ząbkowanie i wszystkie choróbska. Te będące spełnieniem marzeń, czystą radością, satysfakcją, szczęściem. Łączące ludzi, budujące przyjaźnie, zarażające ideą. Kupione, pożyczone, dotknięte w przelocie… Nieuchwytne, niezdobywalne, wywołujące frustrację… Też kocham! Nawet te za krótkie i w których drapie glitter! I wszystkie te, których nigdy nie pomacam, nie zamotam, nie dotknę… Te kocham też!
Jak zrozumieć Chustoświrke?!

Mama Śliwka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *