MILKIES – wspomnienia zamknięte w biżuterii

Pierwszy tydzień sierpnia na całym świecie jest nieodłącznie związany z karmieniem piersią. To właśnie wtedy obchodzimy Międzynarodowy Tydzień Promocji Karmienia Piersią, a media, nie tylko społecznościowe zalewa fala zdjęć karmiących mam, postów i artykułów na temat mleka kobiecego, korzyści płynących z karmienia piersią. Temat zatacza coraz szersze kręgi i sprawia, że nie tylko środowiska medyczne i stricte parentingowe zaczynają go poruszać – fotografowie organizują zbiorowe sesje tematyczne, a sam temat kamienia jest coraz bardziej popularyzowany. 

Uznałam, że nie ma lepszego terminu, żeby napisać o Milkies – producencie niezwykłej biżuterii sentymentalnej.
Co ma wspólnego biżuteria z karmieniem piersią? Wbrew pozorom bardzo wiele.

Okres karmienia piersią to dla wielu mam wyjątkowy czas – szczególna więź z dzieckiem i ta niesamowita bliskość. I pomimo, że ‘mleczna droga’ często jest trudna i wyboista, okupiona bólem, łzami, zmęczeniem i wieloma innymi negatywnymi odczuciami, to niesie ze sobą ogrom satysfakcji, a wiele mam z nostalgią i wzruszeniem wspomina ten okres, kiedy dziecko było takie malutkie, bezbronne i w stu procentach zależne od mamy.

A gdyby tak móc zachować te szczególne chwile nie tylko w pamięci? Gdyby można było tę kroplę mleka zatrzymać i mieć zawsze przy sobie, żeby przypominała o tym czasie i przywoływała wspomnienia? I tu właśnie pojawia się Milkies. Dzięki pomysłowi i determinacji Kasi Lew, założycielki Milkies, można to zrobić! Kasia opracowała specjalną recepturę, która pozwala zamienić mleko mamy – najcenniejszą rzecz, materialną, jaką mama może dać swojemu dziecku, w perłę . Tak powstała wyjątkowa biżuteria stworzona z miłości i potrzeby zatrzymania ulotnych chwil w formie fizycznej.

Zdaję sobie sprawę, że Milkies to biżuteria nie dla każdego. Jak większość niecodziennych pomysłów tak i ten może budzić różne emocje czy kontrowersje. W tym przypadku nie jest inaczej, a opinie często są skrajne – albo się to kocha, albo nienawidzi. Ja należę zdecydowanie do tej pierwszej grupy. Jestem osobą bardzo uczuciową i sentymentalną, więc pomysł tworzenia takich pamiątek niesamowicie mnie poruszył i zachwycił. Od razu wiedziałam, że taka biżuteria to coś, co muszę mieć. Jeszcze w trakcie karmienia piersią zdecydowałam się na biżuterię z mleka, jednak nie w Milkies, a w innej firmie, oferującej takie produkty. Niestety okazało się, że biżuteria była kiepskiej jakości i bardzo szybko uległa zniszczeniu (i niszczeje samoistnie nadal, pomimo, że od dawna już jej nie noszę, bo po prostu nie wygląda dobrze). Całe szczęście wciąż jeszcze karmiłam córkę, więc mogłam naprawić ten błąd. Odstawiając córkę od piersi zadbałam o zachowanie mleka, żeby w przyszłości móc zrobić takie pamiątki. Aktualnie mam bransoletkę i pierścionek z mlecznymi perełkami od Milkies i… jeszcze trochę mleka zachowanego na wszelki wypadek 😀 Mam porównanie i na pierwszy rzut oka widać, że Milkies to najwyższa jakość. Tak jak wspominałam procedura, dzięki której mleko jest przetwarzane i zamieniane w perłę jest opracowana osobiście przez Kasię i unikatowa. Żadna inna firma nie korzysta z tego samego ‘przepisu’ – mogą mieć własne receptury. Czy gwarantują one zachowanie wspomnień? Nie wiem. Pewność mam tylko w przypadku tej jednej firmy, którą sprawdziłam i ona niestety zawiodła. Milkies to gwarancja najwyższej jakości, co w przypadku materiałów o tak wielkiej wartości sentymentalnej i często nie do odtworzenia ma ogromne znaczenie.

Warto wspomnieć, że do zrobienia biżuterii potrzeba niewielkiej ilości mleka, a to, co pozostanie z przekazanej przez Was próbki dziewczyny przechowują minimum pół roku po wykonaniu zlecenia (lub jeśli o to poprosicie, dłużej), więc jeśli zapragniecie kolejnych pamiątek z tego samego materiału, to nie musicie kolejny raz go przekazywać.

Poza tym Milkies to nie tylko mleko – w wyjątkowej biżuterii można zachować wszystko to, co ma dla Was znaczenie – m.in. kosmyk włosów bliskiej osoby, fragmenty pępowiny, sierść ukochanego zwierzaka, prochy zmarłych osób lub zwierząt, kwiaty, fragmenty tkaniny. To ostatnie również wykorzystałam do swojej biżuterii – koralik z zatopionym fragmentem naszej pierwszej chusty, tej, od której to wszystko się zaczęło <3
Jeśli nie chcecie zatapiać w biżuterii żadnych fizycznych materiałów jest też możliwość stworzenia biżuterii grawerowanej – odcisk rączki czy nóżki maluszka, ślady linii papilarnych czy łapy futrzaka? Ważne dla Was słowa, daty czy wszystko to, czego nie da się zachować w formie fizycznej, ale można przełożyć na grafikę.

Milkies to firma stworzona z wewnętrznej potrzeby i miłości, co przy tego typu działalności ma ogromne znaczenie. Kasia stworzyła wszystko dosłownie własnymi rękami i wkładając w to całe serce i to widać. Miałam okazję być w siedzibie Milkies, rozmawiać osobiście zarówno z Kasią, jak i innymi dziewczynami tam pracującymi i to, jaka tam panuje atmosfera, z jakim szacunkiem i zaangażowaniem wszyscy pracownicy traktują przekazane materiały jest godne podziwu (choć w przypadku takich materiałów nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej). Kasia nie zatrudnia przypadkowych osób, a wszyscy pracownicy rozumieją i podzielają poczucie misji, dzięki czemu tworzą absolutnie wyjątkowe produkty.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *