Cześć, nazywam się Marcelina i jestem chustoświrką od dokładnie roku.
Dzisiaj chciałam Wam napisać o nałogu. Otóż, gdy w Twoim chustowym życiu nadchodzi moment, w którym stwierdzasz, że jedna chusta to zdecydowanie za mało i żeby kupić następną znacząco podwyższasz poprzeczkę budżetu to znak, że już po Tobie.
Główne objawy chustoświrstwa to:
🐖 chowasz nowe chusty przed mężem
🐖 mówisz mężowi, że to wcale nie jest nowa szmata, tylko to macanki, łamanki, albo wygrana na dipach
🐖 naciagasz budżet do granic możliwości
🐖 przeglądasz fora chustowe i średnio raz na tydzień/dwa/trzy zakochujesz się na zabój
🐖 masz na stanie chustę, która zupełnie wystarcza Twoim wymaganiom, ale nie przeszkadza Ci to w kolejnych zakupach
🐖 na rocznicę, urodziny, dzień matki, dzień dziecka, chrzciny a nawet dzień ojca życzysz sobię chustę
🐖 uwielbiasz uczucie miłości do szmaty
🐖 lubisz uczucie pogoni za chustą
To oczywiście tylko jedne z nielicznych oznak Jednak, gdy dzwonek do drzwi wywołuje ciarki (czyżby to kurier o którym zapomniałam ? co powie mąż? ) to jesteś całkowicie uzależniona.
Tak co do zasady, z chustowym nałogiem mają problem głównie mężowie.
Chyba każda z nas, chustoświrek pamięta moment, kiedy mówiła “jedna, maksymalnie dwie Chusty- po co mi więcej?“ kluczowe jest też zdanie “cooo, tyle pieniędzy za kawał szmaty? Nigdy tyle nie wydam!”. Potem wydajesz i to jeszcze więcej niż kwota, która na początku była dla Ciebie niewyobrażalna ! Twój stos rozrasta się w zabójczym tempie, wciąż coś się w nim zmienia… I to jest właśnie chustoświrstwo na szczęście nie groźne uzależnienie, niestety szybko mija gdy nadchodzi chustoemerytura
Błękitna